W sobotę w Gniewie zostaliśmy rozbici przez Mewę 9:2 (br.: Mierzwa M; Szablewski S.).
Z różnych przyczyn ponownie na mecz udaliśmy się tylko w 11 osobowym składzie, bez bramkarza oraz 3 zawodnikami, którzy zamiast myśleć o bieganiu powinni leczyć "choróbsko" w domu.
Pojechali ci którzy w ten dzień byli w stanie chodzić.
Przy kolejnym takim zdarzeniu (bo że słabo ze składem wiedzieliśmy wcześniej) będzie trzeba się zastanowić czy jest sens zostawiać rodziny na pół soboty i się tak "błaźnić".
Jakby tego było mało po tym spotkaniu do grona kontuzjowanych dołącza kolejna dwójka.
Za tydzień gramy u siebie z Postolinem. Jak dalej będziemy się borykać z takimi problemami przedłużymy passę porażek.
Do niedzieli...