Spójnia ma na Nas patent, wczoraj wygrała z Nami w III rundzie Pucharu Polski, licząc rozgrywki ligowe pokonali nas czwarty raz z rzędu.
W środowy wieczór zagraliśmy o wiele lepiej niż w niedzielnym meczu ligowym. Mieliśmy przewagę i stwarzaliśmy o wiele więcej sytuacji podbramkowych niż goście, kulała jednak skuteczność.
Na prowadzenie wyszliśmy po trafieniu Maleja około 10 min (asysta Popielarz). Z prowadzenia cieszyliśmy się krótko bo Spójnia po sprytnym szybkim rozpoczęciu z rzutu wolnego wyrównała.
Do przerwy jeszcze dwukrotnie umieściliśmy piłkę w bramce. Najpierw podanie Złotego wykorzystał Fryc P; a na 3:1 po podaniu od Jakubowskiego podwyższył Suma. Goście jeszcze przed przerwą zdobyli bramkę z rzutu karnego.
Szkoda nie wykorzystanych sytuacji i głupio straconych bramek, bo Spójnia mając "pół" akcji w pierwszej połowie zdobyła dwie bramki.
Druga połowa to festiwal nie wykorzystanych okazji.
Po około 10 min wyszliśmy na prowadzenie 4:2, zagranie Popielarza, na raty wykorzystał Jakubowski silnie uderzając z lewej nogi. Miedzy 60 a 75 minutą stworzyliśmy około 5-6 okazji po których powinniśmy zdecydowanie prowadzić. Najwięcej okazji mieli wprowadzeni w drugiej części Studziński i Szablewski. Brakowało jednak zimnej krwi i szczęścia. Przekonaliśmy się o tym że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, i zamiast wyniku 7:2 zrobiło się 4:4. Goście wyrównali po uderzeniu z dystansu oraz po dośrodkowaniu i strzale głową. Jak już tworzyli jakieś sytuacje to byli bardzo skuteczni.
Remisem zakończył się czas podstawowy i potrzebna była dogrywka. Żadna z drużyn nie chciała stracić bramki, tempo gry zdecydowanie spadło. W przedostatniej minucie dogrywki mieliśmy szansę na uniknięcie rzutów karnych. Świetną indywidualną akcją popisał się Studziński, minął w polu karnym 4 lub 5 graczy i mając przed sobą już tylko bramkę minimalnie przestrzelił.
Pierwszy raz w historii przyszło Nam rozstrzygać wynik spotkania w rzutach karnych. Niestety nie udało się Nam w pierwszej serii i ostatecznie przegraliśmy 3:5.
Przegraliśmy, ale cieszy poprawa gry, z którą ostatnio było nieciekawie. Do poprawy skuteczność, bo bez niej trudno będzie o ligowe punkty. A okazja do poprawy już w najbliższą niedzielę. U siebie gramy z Borzechowem.